Nagroda dla Najgorszej Aplikacji udostępniającej usługi publiczne (zwana także Nagrodą na ANTYaplikację) została przyznana przez PTI w tym roku po raz pierwszy. Nagroda jest krzykiem rozpaczy przeciwko endemicznej bylejakości usług cyfrowych dostępnych publicznie oferowanych przez instytucje i publiczne i prywatne. Bylejakość ta ma wymiary społeczne, informatyczne, logiczne, biznesowe, estetyczne.
Jury w składzie: Wiesław Paluszyński, Piotr Kociński, Paweł Dobrowolski, Marek Hołyński, Krzysztof Komorowski – było przytłoczone ogromem tragicznych aplikacji kwalifikujących się do tego wyróżnienia. Postanowiono więc uhonorować nie tyle bardzo złe usługi czy aplikacje (tych było mnóstwo) co aplikacje całkowicie mijające się w ocenie jury z potrzebami społecznymi.
I tak w kategorii usług publicznych uhonorowano MEN zalecający używanie aplikacji typu „cyfrowy dziennik”. Nagrodę przyznano za:
- stwarzanie pozoru uczestnictwa rodziców w procesie edukacyjnym dziecka, skupiając się maniakalnie tylko na drugorzędnych, mierzalnych artefaktach procesu kształcenia, a całkowicie zaniedbując i odwracając uwagę od najważniejszych jego aspektów: dojrzałości, rozwoju społecznego, dobrostanu, zagrożeń wychowawczych itp.
- całkowite odarcie z intymności życia ucznia.
(Niezwykle poruszające osobiste uzasadnienie tego wyboru pióra Piotra Kocińskiego zamieszczamy pod tekstem protokołu).
W kategorii usług komercyjnych nagrodę przyznano TVP za całkowitą nieumiejętność wykorzystania swojego gigantycznego potencjału w obszarze udostępniania przebogatych i bardzo popularnych zasobów cyfrowych. Zachwyt jury wzbudziły zarówno aspekty biznesowo-marketingowe, jak i techniczne tej nieudolności. Mimo że TVP jest bytem poniekąd publicznym, nagrodę przyznano za dokonania w sferze komercyjnej.
W tym roku nie przyznano – z powodów humanitarnych – nagrody honorowej za całokształt działań skutkujących wystawieniem szczególnie odrażających aplikacji.
Autorem niepokojących totemów – symboli nagrody – jest rzeźbiarz Paweł Jackowski.
Próba ich wręczenia nastąpi w miejscu i czasie podanym w osobnym komunikacie.
Piotr Kociński – osobista motywacja dot. Nagrody
Większość ludzi w wieku po 30. miło wspomina czas szkoły, jednak jako czas bycia wolnym. Ten zapach wagarów wiosną czy w ponurą jesień, które przy odrobinie chęci można było wrzucić w otchłań niepamięci (niszcząc kolejną kopię dziennika). Te wspomnienie, gdy należało skłonić wychowawczynię, żeby podczas wywiadówki nic nie mówiła jeszcze rodzicom o zagrożeniach. Właśnie wtedy w wielu z nas wykuwały się umiejętności dyplomacji, negocjacji, jakże pomocne w życiu dorosłym. Umiejętność znoszenia drobnych ciosów – iście hiobowe przygotowanie do życia – polegających na nie do końca jasnej reakcji rodziców na wieści otrzymane przez nich podczas wywiadówki na koniec semestru. A teraz? Dzięki cennym inicjatywom Ministerstwa Edukacji rodzice dysponują aplikacjami klasy „cyfrowy dziennik”. Skutek?! Czar wolności pokoleniu obecnych uczniów w ogóle nie będzie znany. Od małego będą wdrożeni w system powszechnej inwigilacji, kontroli ich każdego kroku. Nie jest pewne czy fakt, że rolę tajnej policji w tej fazie życia pełnią rodzice, czyni rzecz przyjemniejszą. Jedno jest pewne, że poza wolnością młodzież oraz rodzice tracą umiejętność, a właściwie nigdy jej nie zyskują, rozmowy na trudne tematy, trudne zwierzenia, przyznania się do win itp., przecież strumień informacji w trybie „near real time” płynie do rodziców, na ich komórki. Rodzice nie muszą podejmować trudnych rozmów, rozleniwieni, czasami rzucą okiem na powiadomienia płynące ze szkoły za pośrednictwem wspaniałej aplikacji. Te aplikacje działają! Interfejsy są przyjazne. Za co i komu więc Nagroda? Pomysłodawcom systemu elektronicznej, skutecznej, powszechnej szkolnej inwigilacji będącej dobrym przygotowaniem do życia we współczesnym w świecie, niestety, chwała i Nagroda. A Brave New World już dawno zniknął z podstawy programowej, więc nikt się nie dowie już do czego to wszystko prowadzi.